Budynek mieszczący dziś sieradzką galerię sztuki – Biuro Wystaw Artystycznych – jest jednym z najciekawszych w mieście i pełniących w przeszłości ważną funkcję. Leży po południowej stronie ul. Kościuszki, na rogu ul. Ogrodowej. Wzniesiony został w czasach regulacji miasta. Rok zakończenia budowy jest na razie nieznany, przypada jednak na lata 1825-1832.
Wcześniej, mniej więcej w tym samym miejscu, przez kilkanaście lat stał duży, drewniany zajazd. Wybudował go prawdopodobnie niemiecki rzeźnik Karol Tietz, który przybył do miasta niedługo po zajęciu go przez Prusaków (okres zaboru obejmował lata 1793-1806), lub poprzedni właściciel gruntu – bogaty i jeden z najbardziej aktywnych politycznie mieszkańców Sieradza, Andrzej Zwoliński. Działka leżała pod samym wałem miejskim oraz blisko utworzonego w nim przejścia, w pobliżu dawnych ulic biegnących z Rynku pod mur miejski. Konfiguracja parceli w tym fragmencie miasta uległa znacznej zmianie po regulacji. Wały utraciły swój obronny walor już dużo wcześniej, a w czasie zaborów zadecydowano o ich rozbiórce. Logiczne stało się również wyprowadzenie ulicy z Rynku w kierunku Kalisza pod regularnym kątem (wcześniej ulica biegnąca do przejścia we wale biegła ukośnie). Nowy bieg przecinał drewniany zajazd (właściwie gościniec ze stajnią i murowaną kuźnię), został on więc zburzony. Nastąpiło to najprawdopodobniej w 1825 r. lub krótko przed.
Grunt po śmierci Tietza odziedziczyły jego siostra i żona, wkrótce potem w całości należał do wdowy, zamężnej już wówczas z Antonim Dobieckim. O człowieku tym nie wiadomo zbyt wiele, przynajmniej do czasu małżeństwa z Tietzową. Urodził się ok. 1785 r. w Jedlnie, nie wiadomo zaś kiedy przybył do Sieradza i czym się zajmował. Po ślubie prowadził oberżę przy ul. Kaliskiej. Zapewne więc to z jego, względnie jego żony, inicjatywy, zbudowano murowany gościniec.
Lokalizacja była dostosowana do przebiegu nowej drogi i istniejącej wcześniej zabudowy. Dzięki temu budynek leży wzdłuż ulicy, a z sąsiednią kamienicą tworzy nietypowo ostry kąt – odzwierciedlenie kierunku dawnej drogi prowadzącej do przejścia w wałach. Uproszczony rzut murowanego zajazdu został uwzględniony na planie miasta z 1823 r.
Z późniejszego okresu zachowało się kilka opisów powstałych zabudowań. W 1832 r. Dobieccy wydzierżawili obiekt, czyli całą swoią oberzą murowaną pod liczbą 122 przy ulicy Kaliskiey położoną, to iest mieszkanie na dole z kuchnią, piwnicami, meblami i porządkami, oraz na gorze pod dachem pokoy czyli schowanie, na wschod słonca podworze z stayniami i wozowniami iako też dochody wszelkie z oberzy i staien i wozowni przychodzące. Cena za dzierżawę wynosiła 2200 zł za pierwszy rok i 2300 zł za kolejne 2 lata. Dobieccy zobowiązali się postawić na podwórzu jeszcze jedną wozownię. Dzierżawcą został Wojciech Augustowski z Szadku.
Po śmierci Dobieckiego w 1833 r. wdowa Krystyna została właścicielką zajazdu. Zapisała go w 1836 r. Józefowi Krzywińskiemu, mężowi Marianny Dobieckiej, a więc krewnym swojego męża. Krzywiński w tym samym roku sprzedał oberżę Wojciechowi Augustowskiemu, który dotychczas ją dzierżawił. Augustowski podobnie jak Dobiecki zainteresowany był wypuszczaniem oberży w dzierżawę, a po raz pierwszy wydzierżawił ją Ferdynandowi Wedagowi na lata 1837-1839. Tym razem czynsz wyniósł 3200 zł za pierwszy rok i 3500 zł za następne. Z tego aktu dzierżawnego dowiadujemy się m.in. że w oberży były stancje dla gości, sala jadalna i bilardowa. Do kontraktu dołączono też ogród leżący po drugiej stronie drogi. Augustowski jako dzierżawca innej oberży, należącej do Lewańskiego, zobowiązał się do zaprzestania prowadzenia traktierni w czasie obowiązywania umowy z Wedagiem.
Po wygaśnięciu kontraktu z Wedagiem Wojciech Augustowski wydzierżawił dom zajezdny czyli oberżę swemu bratu Rafałowi. Dzierżawa rozciągała się na lata 1840-1843. Dokładniej, jej przedmiotem był cały dół w kamienicy z zabudowaniami w podwórzu, zgoła tak jak posiada dotychczasowy dzierżawca Wedag, jedynie wyłączając sklepik w podwórzu około studni, resztę zaś właściciel ekscypuje dla własnego użytku. Ponadto pokoje odbiera malowane, przeto dzierżawca obowiązuje się takowe latach świeżo odmalować i wszystko w dobrym stanie oddać. Z dokumentu wynika też, że oberża potrzebowała remontu dachu, który dzierżawca miał wykonać w drugim roku najmu.
Kolejny kontrakt Wojciech Augustowski zawarł w 1845 r. z Marcelim Sieradzkim z Błaszek. Tym razem dzierżawa była czteroletnia i miała trwać do 1849 r. Dzierżawca płacił rocznie właścicielowi 4000 złotych polskich, czyli 600 rubli srebrnych. Augustowski wydzierżawił Sieradzkiemu podobnie jak wcześniej bratu cały dół z zabudowaniami, stajniami, wozowniami, piwnicami (...) a to na oberżę. Do dzierżawy bezpłatnie dołączono też wspomniany już wcześniej ogród warzywny na przeciwko oberży położony. Wyłączono natomiast na rzecz właściciela stajenkę, wozownię, połowę sklepu pod nową oficyną.
Prawdopodobnie z tym okresem dzierżawy wiązał się remont budynku, ponieważ w paragrafie 5 umowy zawarto zobowiązanie, że właściciel w lipcu 1845 r. uskuteczni całą reparację, czyli odnowi ją wewnątrz i na zewnątrz, a także uczyni wyrestaurowanie kuchni. Z tego samego aktu pochodzi też dość ważna i rzucająca nowe światło na historię religii w Sieradzu informacja, iż szynk pod cerkwią w domu będącą egzystować nie może. Wynika z tej wzmianki, że w budynku ówczesnej restauracji i w pobliżu Rynku istniała cerkiew, czyli pewnie pomieszczenie przeznaczone dla potrzeb religijnych przebywających w Sieradzu prawosławnych.
Augustowski sprzedał oberżę Józefowi Dębickiemu. Dębicki znał się zapewne na kulinariach, w 1829 r. pracował jako kucharz dworski w Luboli koło Brodni, a w 1838 r. w Świątkowicach koło Lututowa. Przed lub w 1846 r. przybył do Sieradza, prawdopodobnie od razu wchodząc w posiadanie oberży (kontraktu zawartego w sierpniu 1846 r. nie odnaleziono). Dębicki niedługo był właścicielem oberży, gdyż w 1852 r. zarówno on jak i jego żona zmarli, a powodem mogła być szalejąca wówczas cholera. Inwentarz spisany w tym roku wymienia że stała tam kamienica massiv murowana z oficyną z zabudowaniami, stanowiąca oberżę z zajazdem. Oberżę odziedziczyła szóstka dzieci, z najstarszym Franciszkiem na czele. Dzieci Dębickich zajęły miejsce w elicie miasta, Franciszek brał udział w licznych przedsięwzięciach, a córka Józefa została żoną późniejszego burmistrza Ludomira Kranasa.
Ostatni akt dzierżawny, a właściwie poddzierżawny, odnaleziony w sieradzkich księgach notarialnych, podpisano w 1854 r. Franciszek Dębicki posiadał wówczas tylko część zajazdu, ale na mocy słownej umowy i jako opiekun nieletniego rodzeństwa dzierżawił całą nieruchomość na okres 3 lat. W 1854 r. scedował rok z tej dzierżawy na Wojciecha Boruckiego, dzierżawcy folwarku Wójtostwo. Poddzierżawa miała trwać w latach 1855-1856. Dokument nie precyzuje zamiarów dzierżawcy co do nieruchomości ani nie opisuje poszczególnych jej elementów – zwąc całość domem zajezdnym.
Akta notarialne odsłaniają również niektóre problemy, z którymi borykali się właściciele zajazdu. Przykładowo, w 1855 r. Dębicki zawarł z właścicielką „domu kata” Łabęcką kontrakt o wyprowadzenie ze swojej posesji kanału pod ul. Katowską (dziś Ogrodowa) i połączenie go z kanałem istniejącym na posesji Łabęckiej. Powodem był fakt, iż w czasie roztopów śnieżnych lub deszczów ulewnych posesja Dębickich bywa zalewaną, wody przepełniające tę posesję robiąc sobie same odpływ, przepływają ulicą Katowską, a następnie zalewają posesję Łabęckich i tak jednej, jak drugiej posesji zrządzają wielkie szkody. Był to z pewnością interes dla Łabęckiej, gdyż nie dość, iż kanał miał zbudować Dębicki i również jej posesja cierpiała od powodzi, to jeszcze otrzymała za zgodę na przyjęcie tych wód do swego kanału 75 rubli.
Franciszek w późniejszych czasach stał się właścicielem co najmniej połowy zajazdu, kupując w 1872 r. części Władysława Dębickiego i Józefy Kranas.
Franciszek Dębicki zmarł w 1880 r. nie pozostawiając dzieci, a jego żona Salomea w 1888 r. Częściowo dalszy obraz uzupełnia Księga Ludności Stałej. Wymienia ona
kilka rodzin związanych z oberżą (prawdopodobnie też tamże zamieszkałych). Głową jednej z nich był Józef Stasiakiewicz, wg KLS restaurator. W księgach metrykalnych pojawia się w Sieradzu od 1860
r. jako utrzymujący restaurację. Zajazd był też mieszkaniem dla kilku urzędników.
Ok. 1909 r. zajazd kupił Bolesław Mieszczański. W 1927 r. nieruchomość składała się z domu murowanego, zabudowań, stajen, placów i urządzenia hotelowego. W takim stanie w tym samym roku sprzedał ją Bolesławowi i Pelagii Jarosińskim. W hotelu znajdowały się bufet, sala oraz 10 pokoi. Część nieruchomości obejmującą hotel i restaurację kupiła sama Pelagia Jarosińska. Niedługo hotel należał do Jarosińskich: w 1932 r. kupili go Edmund i Władysława Janiakowie.
Przed II wojną uruchomiono w budynku Hotel Warszawski, należący do Marii Duszkiewicz, a także zakład fryzjerski. Dziś funkcjonuje tam galeria sztuki.
Pierwszym znanym dokumentem ikonograficznym ukazującym zajazd jest na chwilę obecną fotografia ulicy Kaliskiej z ok. 1903 r., chociaż ukazuje ona tylko fragment frontu i to pod dużym kątem. Niemniej jest to stan bliższy pierwotnej architekturze. Część wschodnia była parterowa, zachodnia zaś, ciągnąca się wzdłuż ul. Ogrodowej, posiadała piętro. Przypuszczalnie została dobudowana później do oryginalnej bryły zajazdu, nie jest bowiem nawet widoczna na jego prymitywnym rzucie z 1823 r. na mapie miasta. Kolejna fotografia-pocztówka, nieco późniejsza niż pierwsze zdjęcie, ukazuje cały front restauracji, jednak także pod dużym kątem. Architektonicznie jest to zapewne ten sam obiekt.
Bardzo ważne uzupełnienie informacji o architekturze tego budynku przynosi zdjęcie zrobione w czasie działań wojennych, zapewne w 1914 lub 1915 r. Fotografia dokumentuje róg budynku (ul. Kościuszki i Ogrodowa), w oczy rzuca się przede wszystkim zniszczony dach. To zapewne zniszczenia z okresu I wojny zaowocowały zachowanym do dziś ozdobnym gzymsem w tej części kamienicy. Na zdjęciu widoczne są też napisy “Restauracja” pisane po polsku i po rosyjsku.